lis 07 2004

' MASZ DUSZE JAK RZEKA'/'YOU'VE GOT SOUL...


Komentarze: 5

Na rozmowach klasyfikacyjnych do AIESEC czulam sie jak w kawkowym “Procesie”. Co chwile otwieraly sie inne drzwi, wychodzili z nich rozni ludzie ubrani na czarno I z powaznymi minami I wchodzili za nastepne drzwi, z ktorych znowu wychodzil ktos inny I znikal za nastepnymi drzwiami. A ja wraz z szostka innych aplikantow siedzielismy cicho na krzeslach w korytarzu czekajac na rozpoczecie, ktore przeciagalo sie w nieskonczonosc.

 

 

Troche mnie ta cala sytuacja bawila I podzielilam sie wrazeniami z kolega siedzacym z boku, dla niego to najwyrazniej bylo cos naturalnego. Sala rekrutacyjna to cos podobnego do tej z ‘Audition’ Miike’iego – krzeslo po srodku sali, a za stolem kilka metrow dalej komisja. No coz… mowilam o sobie, o opiniach… mialam taki jakis dobry humor ze caly czas sie smialam, zwlaszcza kiedy doszlismy do moich wrazen w Hong Kongu, wczesniejszych doswiadczen I roznic srodowiska pracy w Azji I Europie, potem jakies napomkniecie o Bushu I kila slow o czekoladzie. Potem druga tura – rozmowy grupowe.

 

 

W miedzyczasie pogawetka z Kelvinem o jego mamie. Tez bym chciala zyc tak jak ona, znac tyle jezykow I jezdzic po swiecie a majac zawsze miejsce aby wrocic, taka baze.

 

Po poludniu wpadl Eric, i do cholery jasnej ja juz nie wiem co mam z tym zrobic. Napomykal cos o atrakcyjnosci, szalenstwie i wielkiej milosci, skonczylam rozmowe krotkim ‘That’s it’, odwrocilam sie na piecie i wrocilam do pokoju. Do cholery z tym!

 

Slucham namietnie Wilkow I zaluje, ze mam tylko jedna plyte.

“Masz dusze tak jak rzeka,

a zycie to wciaz nieznany brzeg.

Plyniemy gdzies daleko,

nikt do konca nie wie gdzie” Poganski znak

 

--------------------------

 

During the interviews in AIESEC I felt like in Kafkaesque ‘Trial’. Doors were opening and closing, people in black were moving from one room to another having very serious expressions on their faces. Someone came in from one door and disappeared behind another, from which someone else came out and entered the third door. I and six more applicants have been sitting on the chairs in the corridor waiting until the show would start, which didn’t seem to come very soon.

 

I found the whole situation really amusing and tried to share my impressions with a friend sitting next to me, but for him everything seemed to be totally obvious. The recruitment room was similar to the one from Miike’s ‘Audition’ – a chair in the middle, and the desk with interviewers few meters farther. Oh well... I was talking about myself and my opinions… I was up then and I was laughing almost all the time, especially when they asked about my experiences in Hong Kong, previous jobs and differences in working environments in Asia and Europe, after that hinting at Bush and few words about chocolate. Later the second part of the selection process- group interviews.

 

In the meantime a small chat with Kelvin about his mother. I’d like to live like she does – knowing many languages, traveling around the world and at that time having a base to come back to.

 

In the afternoon Eric came by. He was talking something about attractiveness, big love and being crazy. I finished the talk with a short “that’s it” and left. To the hell with that! 

 

I’m  listening passionately to Wilki and regret that I don’t have more CDs.

“You’ve got soul like a river

and the life is still unknown shore

We are floating towards somewhere far away

No one really knows were.” Pagan sign

 

-ania- : :
16 listopada 2004, 20:24
Nowa szata graficzna świetna :) Ale parafrazujac twe słowa \"kim do cholery jest Eric\" ?? Wnioskując z twego wpisu z 16 listopada nie bedzie Cię przez jakiś czas.....
14 listopada 2004, 15:54
Agusiu, chce skonczyc z ta melancholia bo to po prostu nie warto. Wpadam czasem w otchlanie czarnego nastoju i zastanawianie sie nad tym wydaje sie tylko poglebiac smutek. A tu wszystko zalezy tylko od nastawienia. Moze lepiej zamiast wpatrywania sie w przestrzen i rozstrzasania problemow po prostu przyjac je za czesc zycia i heja! Tesknie za Wami tez.
aga
13 listopada 2004, 12:22
Jeszcze jedno...nowa szata graficzna, Aniu, zamiast smutnej dziewczynki, aż chce się powiedzieć: wino kobiety i śpiew zwłaszcza w kontekście uppa siupa i do przodu, chyba że chodzi o szklankę, w której powoli odsłania się dno...
aga
13 listopada 2004, 12:19
Czytam i mam wrażenie fatamorgany. Tak, ta koszula została uprasowana dawno temu, ale ważne jest chyba to, kto ją prasował. Codzienne rozmowy, zdarzenia i Ty, to koszula prasowana na bierząco? Zauważyłeś jak łatwo gniecie się chwilkę po? Tęsknię za Wami.
mareczek
09 listopada 2004, 13:03
hej, hop i do przodu-ale czy ta odleglosc nie zmienia za wiele, coz blog, skoro dzien w dzien cos sie mowi i cos sie dzieje, potem to tak jak noszenie kolejny dzien koszuli uprasowanej dawno dawno temu...ale i tak uroczo pokazywac sie w koszuli zamist w jakis tam lachmanach ;-)

Dodaj komentarz