wrz 13 2004

Weekend


Komentarze: 2

Ostatni tydzien minal niesamowice szybko i tak juz na pewno bedzie do konca semestru; tyle mozliwosci angazowania sie w rozne sprawy, ekscytujace przedmioty i fantastyczne miasto. Zawsze bylam kiepska w selekcji tego, co jest bardziej wazne a co mniej. Ale sie staram.

 

W piatek wieczorem wracajac z uniwersytetu minelam czlowieka cwiczacego Tai Chi. Bylo troche przed polnoca, a on sobie tak stal i wykonywal powolne ruchy pomiedzy drzewami, na tarasie wychodzacym na zatoke.Tylko wiatr i cisza. A ja tak biegam z miejsca na miejsce i czuje jakbym cos tracila.

 

W sobote wizyta w Mongkok, czesci Kowloon, najbardziej zatloczonej dzielnicy Hong Kongu. Spedzilam kilka godzin wloczac sie pomiedzy ludzmi. Nie. Wloczac to zle okreslenie, ja po prostu wpaadlam w ten nurt i zostalam nim

poniesiona. Jeden sklep obok drugiego: jubilery, elektronika i domy mody. Nic wiecej. A ja tam pojechalam aby kupic koc, przeszlam kilometry i nie znalazlam miejsca, ktore by je sprzedawalo.

 

Jedzenie paleczkami idzie mi coraz lepiej. Jeszcze tydzien temu bylam wkurzona na makaron, ktory w zaden sposob nie chcial trzymac sie na paleczkach. A wczoraj nie bylo problemu. Ernest mowi, ze on sam jeszcze tak dobrze nie je nimi, mimo, ze jest Chinczykiem. No coz… w takim razie robie jakies postepy...

 

Pogoda jest swietna: cieplo, ale nie goraco, palmy, slonce, wiatr od morza. Po prostu fantastycznie.

 

 ---------------------------

 

The last week passed extremely quickly, and with the following ones it certainly will be in the similar way; so many opportunities to get involved in various activities, exiting subjects and a great city. I’ve always been bad in selecting between this what is more important and what is less. But I’m trying.

 

On Friday evening while coming back from the university I passed a man doing Tai Chi. It was a little bit before midnight, and he was just standing and making gentle movements among trees, on a terrace overlooking the bay; only wind and silence. And I’m running from place to place and feel as if I was loosing something.

 

On Saturday a visit to Mongkok, a part of Kowloon, the most crowded district in Hong Kong. I spent few hours wandering among people. No. Wandering is a wrong expression, I just thrown myself into the crowd and was led by it. One shop next to another: jeweler’s, electronics and fashion houses… nothing more. I went there to buy a blanket, I walked kilometers and they were sold nowhere.

 

Eating with chopsticks is getting better and better. Just a week ago I was angry on noddles , which didn’t want to stick to the chopsticks. Yesterday it was without a problem. Ernest says that even he has difficulties with eating with chopsticks, although he’s Chinese. So well…I’m doing some progress.

 

The weather is great: warm, but not hot, palms, sun and wind from the sea. Simply fantastic.

-ania- : :
mareczek/supreme
17 września 2004, 12:55
zawsze mozesz komus te paleczki gdzies wsadzic, ja mam czasem ochote zeby zlych karano w taki sposob jak u Kitano, wielki YO
14 września 2004, 09:41
Aniu, mam na Ciebie ogromną prośbę, zmień kolor czcionki lub tła jak dodaje się komentarz, bo własnie teraz jak go pisze to patrze na żółty tekst na białym tle i mało co widzę. Z tego co napisałaś wynika że nowe miejsce Cię fascynuje i chcesz go jak najwięcej na łapać, a jak tam z czasem, wyrabiasz się ze wszystkim ? tzn nauka, internet, maile ?? Pozdrawiam

Dodaj komentarz