sie 31 2004

Podroz byla dluga, 28.08 / The journey was...


Komentarze: 3

Podroz byla dluga. Pierwszy w zyciu wyjazd poza Europe, lot trwajacy dluzej jak dwie godziny, wspanialy fragment zycia zostawiony za plecami a teraz Hong Kong.... Kiedy samolot zaczal znizac sie do pasa startowego serce tluklo mi jak mlot pneumatyczny.

Ludzie, ktorych spotykalam kolejno na lotnisku, przystankach i juz na uniwersytecie byli bardzo pomocni. Nawet pewien student spotkany przed gmachem uczelni zaprowadzil mnie do samego akademika, pomogl dogadac sie z recepcjonistkami, ktore mowily po angielsku tak jak ja po Chinsku, zaniosl szesc moich bagazy do pokoju i pokazal budynek. Niedawno temu skonczyl ta szkole i mieszkal w tym budynku 3 lata. Pomogl mi bardzo.

Uniwersytet polozony jest na stoku gory opadajacej do zatoki. Z tego wzgledu budynki sa polozone na 'polkach'. Z jednej na druga mozna przejsc schodami zwyklymi albo ruchomymi lub winda (jest ich ok.30). Powoli ucze sie jak i gdzie dojsc.

Wieczorem, po podrozy trwajacej prawie 48 godzin i odkrywaniu kampusu wszystko mi zobojetnialo. Ladnie tutaj... ale chcialabym znalezc w zupelnie innym miejscu.

Moje plany po prostu walniecia sie na lozko i przespania wszystkiego pokrzyzowal Gary. Spotkalam go w recepcji, okazalo sie, ze mieszkamy w tym samym budynku. Poczulam sie dobrze mogac tak sobie z kims pogawedzic. Wpadl do mnie potem z trojka znajomych z HK, studiujacych w Anglii - jeden w Lancaster. Rozamawialismy glownie o miescie, poczulam sie po tym doenergetyzowana.

Tego samego wieczora poznalam Istvan'a z Wegier, studiujacego w Milano. Mowil, ze wiekszosc jego znajomych we Wloszech to Polacy, zaczal rzucac Polskie frazy, ja to co pamietam z pobytu w Budapeszcie. Wyglada to na poczatek pieknej przyjazni.

Bardzo sobie cenie samotnosc, ale potrzebuje ludzi. Wymiany pogladow, doswiadczen i takich po prostu rozmow dla relaksu. 

--------------------

The journey was very long. Being first time in life outside Europe, flying longer than two hours first time as well,  leaving a beautiful fragment of life behind and now being Hong Kong… When the plane started approaching the airport my heart was beating like a pneumatic rammer.

The people whom I met at the airport, bus stops and finally at the university were very helpful. Even one student led me directly to the hall, helped to communicate with porters, who spoke as much English as I Chinese, brought part of my luggage to my room and showed the building. He has recently graduated and lived in the same hall three years. He helped me a lot.

The university is situated on a slope falling down to a bay. As the result of that, the buildings are standing on ‘shelves’. From one shelf to another it’s possible to get by stairs, escalators or elevators (there are almost 30 of them). Gradually I’m learning how to get where.

In the evening, after the journey lasting almost 48 hours and discovering the campus I got indifferent about everything. It’s pretty here… bud I’d like to be in a completely different place.

 

My plans about just throwing on bed and oversleeping everything collapsed when in the porters’ lodge I met Gary. We found out that we live in the same hall. I felt good to have someone just to chat with. Later he popped into with three friends from HK, studying in England – one of them in Lancaster. We were talking mainly about the city, I felt energized after that.

 

The same evening I met Istvan from Hungary, studying in Milan. He was saying that almost all his friends in Italy are Poles, started throwing Polish phrases, I in return, those remembered from Budapest. It looks like the beginning of a beautiful friendship.

 

I value solitude a lot, but I need people: exchanging ideas, experiences and just simple chats.

 

-ania- : :
03 września 2004, 13:59
Nadal mam plany izolacyjno-kontemplacyjne, ale sie troche... ukrocily. A ty sie lepiej zajmij swoim listonoszem, bo Ci go ktos jeszcze sprzed nosa gwizdnie.
mareczek/supreme
03 września 2004, 11:11
No tak, a gdzie Twoje nierealnle plany izolacyjno-kontemplacyjne? Ania nie daj sie zbalamucic zadnemu pierwszemu lepszemu makaroniazowi! i nie zapytalem jescze czy ta wspolokatorka to juz z nia blizko jestes, very very close relationship hmhm?, jedno pomieszczenie, dwie osoby, nieuniknione sa pewne zdarzenia...
http://www.blogi.pl/blog.php?blo
31 sierpnia 2004, 14:32
hm...moze ten student mial slabosc do Ciebie:>

Dodaj komentarz